środa, 22 czerwca 2016

Ja prapała. Prapała. Krótko o tym, jak przepadłam po lekturze Sońki - I. Karpowicza


Długo mnie nie było, oj długo. Ale dziś powracam do Was po przerwie, po zdanej pomyślnie sesji. Nie wracam z byle czym, bo właśnie dziś zamierzam Wam opowiedzieć trochę o Sońce. Zapraszam Was na recenzję książki Ignacego Karpowicza. Zapamiętajcie dobrze to nazwisko, bo oto przed Wami rozwija swoje literackie skrzydła - pisarz wielkiego kalibru!

Zacznę najpierw od tego, dlaczego w ogóle sięgnęłam po tę książkę. Skusiły mnie dobre recenzje i dwa przeplatające się ze sobą motywy: wojny oraz miłości. Jak wojna i miłość, to biorę. Przyznam, że długo przeleżała u mnie na półce, ale w końcu po nią sięgnęłam. Gdyby nie sesja, skończyłabym ją w jeden wieczór. Co chcę przez to powiedzieć? Książkę czyta się lekko, choć uważam, że jest dość wymagająca i przeciętny czytelnik przyzwyczajony do książek niezmuszających do myślenia (typu harlequin) miałby przed sobą niemałe wyzwanie. Ale do sedna..
Główną bohaterką najnowszej książki Karpowicza jest tytułowa Sońka. ,,Sonia Biała i Sonia Kulawa. Sonia długowłosa i długowieczna." Sonię poznajemy już jako staruszkę, która jako ,,bardzo młoda, nażyła się i naczuła tyle, że potem już ani żyła, ani czuła". Nasza bohaterka całe swoje życie przeżyła na końcu niczego - na wsi zwanej Królowym Stojłem, o której nie pamiętał już nikt, nawet Bóg. Momentem kluczowym tej powieści był zepsuty samochód Igora (reżysera teatralnego), który stał się swoistym impulsem do poznania Sońki i odsłonienia historii jej życia. Dzięki wizycie nieznanego gościa, Sonia ma możliwość przekazania swoich wspomnień przed śmiercią ,,aniołowi, który przyszedł po jej duszę", zaś sam Igor czerpie z tej historii pełnymi garściami, gdyż staje się ona inspiracją do powstania nowej sztuki. A jest to historia piękna i zarazem smutna, jak każda historia o miłości w czasach wojny. Jest to historia o pożądaniu, o zakazanej miłości, o miłości do wroga, ale nie - miłość nie szufladkuje, kto wróg, kto przyjaciel. Miłość nie wybiera. Soni też się nadarzyła nieoczekiwanie, jak grom z jasnego nieba. Sonię i Niemca połączyła czysta miłość, ta najwyższa, nieznająca barier. Ale była to także miłość tragiczna, krótka, intensywna. To ten rodzaj miłości, o której nigdy się nie zapomina. Z opowieści Sońki dowiadujemy się także o tym, że kiedyś wiodła spokojne życie, miała rodzinę, miała dla kogo żyć. Kiedy Sońce zostaje odebrane wszystko, co znała i kochała, pozostaje jej jedynie oczekiwanie na Anioła Śmierci.

Sońka to powieść, która kradnie serca. Sońka to powieść niekonwencjonalna. Ciekawy język autora, oryginalna forma, w jednym akapicie pióro Mickiewicza, w drugim miejski slang. Karpowicz tak umiejętnie operuje zmiennym językiem, że czytelnik nie ma wrażenia niespójności  fabuły. Co więcej, dzięki temu zabiegowi, autor staje się rozpoznawalny, zyskuje swój niepowtarzalny styl, którego nie sposób podrobić. Autor zrealizował tutaj także motyw teatru, znany nam dobrze już z innych dzieł, jak chociażby z Hamleta - W. Szekspira. Mnie za serce ścisnął fragment z dialogiem Miszy i Sońki, ale nie będę go przytaczać, żeby nie spoilerować - kiedy już sięgniecie po książkę, będziecie dokładnie wiedzieć, o który fragment mi chodzi!

Cóż, wszelkie moje słowa bledną przy literackim kunszcie Ignacego Karpowicza, z którym możecie się zapoznać, czytając Sońkę. To po prostu trzeba przeczytać. Żadne słowa pochwały nie są w stanie oddać geniuszu tego dzieła. 

Sio do bibliotek, sio do księgarni - po Sońkę, ludu, po Sońkę!



1 komentarz:

  1. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu, mam nadzieję, że przyjmiesz wyzwanie.
    Pozdrawiam :D
    reviews-be-vickyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń